Uciekając musiałam opuścić Albamę. Floryda była pierwsza na liście. Miałam przy sobie 50 dolarów, mało, ale zawsze coś. Autostop był najlepszym sposobem na dostanie się tam. Dlaczego Floryda? Bo też było ciepło, poza tym miałam dużą szansę się tam szybko dostać, ludzie wyjeżdżali z Albamy właśnie tam i jeszcze jedno - mogłam coś zarobić pracując w hotelu albo na plaży. nie miałam ubrań ani plecaka, więc weszłam do pierwszego, taniego sklepu, kupiłam plecak na przecenie, jedną parę krótkich spodenek, dwie koszulki i coś do jedzenia.
Poszłam w stronę autostrady. W mieście nikt cię nie podwiezie, są w końcu taksówki i metro, ale na szosie czasami znajdzie się osoba jadąca na Florydę i potrzebująca kogoś do rozmowy. Jechałam z trzema osobami, nie chciałam się narzucać. Jedną osobą, która się zatrzymała była kobieta, miała około 30 lat i była samotna. Jechała do swoich rodziców. Lubiła dużo mówić. Opowiadała o swoim życiu, ale tez często zadawała mi pytania na temat tego czemu ja jadę na Florydę. Powiedziałam, że na wakacje, ale chyba ona mi nie uwierzyła, ale nic nie powiedziała. W końcu byłam z jednym, prawie pustym plecakiem. Kiedy stwierdziłam, że już mogę wysiadać, kobieta dałam mi 20 dolarów i powiedziała: "I tak wiem, że nie jedziesz na wakacje, przyda ci się." uśmiechnęła się i pojechała. Miałam wyrzuty sumienia, że ją zostawiłam, ale miałam 20 dolarów i może dzięki nim nie będę głodować i chodzić brudna. teraz po obliczeniu miałam 31,50 dolara. Dobrze, że ta kobieta wysadziła mnie obok przystanku autobusowego. Wsiadłam do autobusu. Zapłaciłam 1,50 dolara i pojechałam 5 przystanków. Wysiadłam na ostatnim przystanku na szosie, bo potem autobus skręcał do jakiegoś miasteczka. Trochę poszłam pieszo.
Robiło się już chłodniej, nadchodził wieczór. Czekałam chyba 20 minut, żeby ktoś się zatrzymał. W końcu stanął samochód BMW. Siedział w nim młody chłopak, jak się potem dowiedziałam miał 18 lat. Był naprawdę przystojny. Od razu domyślił się, że uciekłam. Był bardzo miły, długo z nim jechałam, kiedy mówiłam, żeby się zatrzymał nalegał żebym dalej jechała, musiałam pojechać z nim. Dojechałam z nim do Florydy. Podwiózł mnie do Motelu. Jak wysiadałam powiedział: "Chciałbym się z tobą spotkać jeszcze raz" i podał mi kartkę ze swoim numerem telefonu. Nigdy do niego nie zadzwoniłam. Nie miałam telefonu, ani ochoty na rozmawianie przez niego.
Motel był malutki, ale przytulny i bardzo blisko plaży. Rano zapłaciłam 10 dolarów i poszłam szukać jakiejś pracy chociaż na dwa tygodnie. Znalazłam mały sklepik spożywczy. Prowadziła go starsza, bardzo miła kobieta. Od razu mnie przyjęła. Ale ja nie maiłam gdzie spać. Powiedziałam jej to, a ona odpowiedziała, że zapewni mi nocleg i łazienkę, ale będzie mi mniej płacić. Zgodziłam się, to przynajmniej na moment zaspokoi mój mały budżet. Po motelu i autobusie zostało mi tylko 20 dolarów.
Praca nie była taka ciężka. Roznosiłam produkty, byłam sprzedawczynią, albo zanosiłam zakupy do niektórych ludzi z tej ulicy. Czasami nawet dostawałam napiwki. Pracowałam do 17 i potem pomagałam liczyć pieniądze. Około 18 mogłam wyjść. Szłam na plażę, brodziłam w morzu i nawet raz kupiłam sobie pocztówkę. Od tamtej pory zawszę kupuje pocztówki w każdym stanie i miejscu. Wracałam koło 20 do mieszkania kobiety, zjadłam coś, umyłam się i szłam spać. Miałam do dyspozycji mały pokoik z szafą i łóżkiem oraz łazienkę z prysznicem i ubikacją. Wypłatę dostawałam codziennie po 20 dolarów. Po tygodniu miałam już 140 dolarów plus moje 20 co dawało 160. Pracowałam tutaj dwa tygodnie i trzy dni, miałam 360 dolarów.
Musiałam jednak ruszać dalej. Tylko dokąd? Przed siebie...
__________________________________________
Dziękuję za przeczytanie :)
Jak obiecywałam jest dłuższe. Mam nadzieję, że się podoba ;) + przepraszam, że w niedzielę, ale mój internet nie chce działać :(
Jak zawsze proszę napisz komentarz co sądzisz. To motywuje i pozwala na dalsze rozwijanie się <3
sobota, 10 stycznia 2015
piątek, 2 stycznia 2015
Rozdział 1.
Mam na imię Jo. Rodzice mówili do mnie "Jodie", ale ja zawsze wszystkim się przedstawiałam "Jo" i tak zostało. Moje nazwisko? Wiele ich już miałam. Gdybym się "trzymała" jednego policja by mnie szybko wykryła. Nie mogę na to pozwolić.
Urodziłam się w stanie Albama, gorące lat, niezbyt mroźne zimy. Raj.
Jestem jedynaczką. Jak byłam mała szybko zaprzyjaźniałam się z innymi dziećmi. Chodziliśmy na plac zabaw, na pola kukurydzy i do lasu. Nigdy nikt się nie gubił. Za to teraz się zgubiłam, jeżdżę bez celu po Stanach, jedyne co robię to uciekam. Nie mogę lecieć samolotem do innego kraju, nie mam dowodu ani paszportu.
Jak miałam 10 lat marzyłam o paszporcie i na każdej stronie maiła być wiza z innego lotniska, marzenia... Moi rodzice mówili, że uda mi się to w przyszłości. Mam 19 lat, a nie mam nawet tego paszportu. Moi rodzice... Nawet nie wiem co się z nimi dzieje. Czy mnie jeszcze pamiętają? Może czekają na mnie codziennie z nakrytym na trzy osoby stole do obiadu? Nie mam pojęcia...
Uciekłam z domu w wieku 16 lat. To już 3 lata. To byłe TEGO dnia, kiedy się TO stało, a ja nie wiem co to był za dzień. Pamiętam tylko, że było już gorąco. Zaczynało się upalne kilka miesięcy w Albamie. Nie byłam tam do kiedy uciekłam. Zawsze mam przed oczami scenę dwóch radiowozów policyjnych i wysiadającymi z nich policjantami pukającymi do drzwi mojego domu. Stałam na końcu ulicy, ale doskonale to widziałam. Cały czas wydaje mi się, że teraz jak tam się pojawię to zobaczę to samo. Strach przezwycięża ból spowodowany brakiem rodziny. Ból jest moim przewodnikiem od 3 lat, ale nie ból fizyczny tylko psychiczny. Strach przejął moje działania. Ostatni raz byłam szczęśliwa dzień przed ucieczką. Od tamtej pory juz nigdy nie widziałam Jasona. On nie był moim chłopakiem, przynajmniej ja go tak nie traktowałam. On był moim najlepszym przyjacielem i przy okazji jedynym. Tylko jak się ciepło robiło chodziliśmy na pole, spędzałam z nim wszystkie wolne dni.
Poznaliśmy się jak miałam 12 lat, on miał 13. Byliśmy na rozpoczęciu roku szkolnego, był nowy w szkole. Stwierdziłam, że potrzebuje przewodnika. Po prostu podeszłam, przedstawiłam się oczywiście jako ''Jo", powiedziałam, że oprowadzę go po szkole i pomogę się odnaleźć, Zgodził się i tak się zaczęło. Ciekawe czy mnie jeszcze pamięta? Ma 20 lat, znalazł już pewnie dziewczynę, zapomniał o mnie i teraz już żyje inaczej. Minęło już dużo czasu od mojej ucieczki.
Pewnie nikt już mnie nie pamięta. Mojej twarzy, głosu, figury...
Nie martwi mnie to jednak, w końcu wszystkich nas czeka zapomnienie...
_________________________________________
Już jest pierwszy rozdział! ;) Jest trochę krótki, ale następny będzie dłuższy.
Dziękuję za przeczytanie ;*
Oczywiście proszę o skomentowanie co o tym sądzisz :) To bardzo motywuje <3
Urodziłam się w stanie Albama, gorące lat, niezbyt mroźne zimy. Raj.
Jestem jedynaczką. Jak byłam mała szybko zaprzyjaźniałam się z innymi dziećmi. Chodziliśmy na plac zabaw, na pola kukurydzy i do lasu. Nigdy nikt się nie gubił. Za to teraz się zgubiłam, jeżdżę bez celu po Stanach, jedyne co robię to uciekam. Nie mogę lecieć samolotem do innego kraju, nie mam dowodu ani paszportu.
Jak miałam 10 lat marzyłam o paszporcie i na każdej stronie maiła być wiza z innego lotniska, marzenia... Moi rodzice mówili, że uda mi się to w przyszłości. Mam 19 lat, a nie mam nawet tego paszportu. Moi rodzice... Nawet nie wiem co się z nimi dzieje. Czy mnie jeszcze pamiętają? Może czekają na mnie codziennie z nakrytym na trzy osoby stole do obiadu? Nie mam pojęcia...
Uciekłam z domu w wieku 16 lat. To już 3 lata. To byłe TEGO dnia, kiedy się TO stało, a ja nie wiem co to był za dzień. Pamiętam tylko, że było już gorąco. Zaczynało się upalne kilka miesięcy w Albamie. Nie byłam tam do kiedy uciekłam. Zawsze mam przed oczami scenę dwóch radiowozów policyjnych i wysiadającymi z nich policjantami pukającymi do drzwi mojego domu. Stałam na końcu ulicy, ale doskonale to widziałam. Cały czas wydaje mi się, że teraz jak tam się pojawię to zobaczę to samo. Strach przezwycięża ból spowodowany brakiem rodziny. Ból jest moim przewodnikiem od 3 lat, ale nie ból fizyczny tylko psychiczny. Strach przejął moje działania. Ostatni raz byłam szczęśliwa dzień przed ucieczką. Od tamtej pory juz nigdy nie widziałam Jasona. On nie był moim chłopakiem, przynajmniej ja go tak nie traktowałam. On był moim najlepszym przyjacielem i przy okazji jedynym. Tylko jak się ciepło robiło chodziliśmy na pole, spędzałam z nim wszystkie wolne dni.
Poznaliśmy się jak miałam 12 lat, on miał 13. Byliśmy na rozpoczęciu roku szkolnego, był nowy w szkole. Stwierdziłam, że potrzebuje przewodnika. Po prostu podeszłam, przedstawiłam się oczywiście jako ''Jo", powiedziałam, że oprowadzę go po szkole i pomogę się odnaleźć, Zgodził się i tak się zaczęło. Ciekawe czy mnie jeszcze pamięta? Ma 20 lat, znalazł już pewnie dziewczynę, zapomniał o mnie i teraz już żyje inaczej. Minęło już dużo czasu od mojej ucieczki.
Pewnie nikt już mnie nie pamięta. Mojej twarzy, głosu, figury...
Nie martwi mnie to jednak, w końcu wszystkich nas czeka zapomnienie...
_________________________________________
Już jest pierwszy rozdział! ;) Jest trochę krótki, ale następny będzie dłuższy.
Dziękuję za przeczytanie ;*
Oczywiście proszę o skomentowanie co o tym sądzisz :) To bardzo motywuje <3
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

